Wpisy do logu #06 - Linia Róży 28x 1x 1x
2018-08-03 12:20 Dombie (1928) - Znaleziona
Ach, co to był za dzień!
Ostatnio zdarzyły mi się dwie keszowe wyprawy z moim starszym Hobbitem, na co mogłem sobie pozwolić ciesząc się moim letnim urlopem. Dziś, na finał urlopu, wybraliśmy się na wyprawę w komplecie - czyli z dwoma Hobbitami, bo młodszy zdążył w międzyczasie powrócić ze swoich letnich wojaży - a w kilku keszach nawet w nadkomplecie (!) bo dołączyła do naszego chłopskiego towarzystwa Iwonia. Wyprawa miała charakter wielowymiarowy, bo oprócz keszownictwa zaspokoiliśmy dziś wiele innych potrzeb. Nie będę zdradzał szczegółów, ponieważ niektóre z nich dotyczyły miejsc, które mogą przypadkowo spojlerować lokalizację quizowych keszy, ale był to dzień naprawdę udany. Większość keszy obejmowała - można by rzec - takie cy-cusiowe dożynki, ale też trafiły się i Mariany, i kolejne zdobycze ze ścieżki Kod Leonarda, a wisienką na torcie był pewien quiz, którego rozkminiłem z milion lat temu, ale jakoś nigdy nie było mi tam po drodze (co zważywszy lokalizację brzmi dość zabawnie). Tradycyjnie loguję wszystko zupełnie nie w takiej kolejności i nie w takich godzinach, jak się odbywało podejmowanie :)
Jeden z dwóch podjętych dziś keszy leonardowych. W swoim czasie, kiedy kminiłem samą zagadkę sprawiła mi ona trochę kłopotów, ale w gruncie rzeczy poddała się dość szybko - prawdopodobnie w dużej mierze dzięki rozmaitym tropom, poumieszczanym sprytnie przez Ojca Założyciela w różnych zagadkach z tej serii. W ogóle to zainteresowanym polecam kminienie tych zagadek raczej jako kompletu, niż oddzielnie. Tak, czy inaczej zagadka jest bardzo dopracowana, a - kiedy się już wpadnie na właściwy trop - podpowiedź kodowana prowadzi do miejsca ukrycia jak po sznureczku. Właściwie nie ma żadnych wątpliwości. Rewelacja! No i dopiero w samym miejscu ukrycia skala tego zachwytu odrobinkę spada. Tam teraz trudno wejść nie przylepiając sobie do podeszwy wonnej pamiątki. I choć jestem pewien, że Ojciec Założyciel niczego takiego nie planował, to trochę to niestety psuje klimat tego kesza - naprawdę wyjątkowy i ekscytujący. Na domiar złego, okazało się, że na miejscu pozostało tylko zawieszonko, a sam kesz wziął się i zniknął. Szczęśliwie mieliśmy ze sobą pojemniczek pasujący jak ulał do zawieszonka, dlatego postanowiliśmy dokonać reaktywacji pełni przekonania, że tak zacna zagadka powinna długo cieszyć braci i siostry w keszownictwie.
Dzięki za kolejny element układanki - już coraz bliżej do kompletu :)