Razem z MiiOl postanowiliśmy przeczesać DOT... Tego kesza znaleźliśmy, choć trudno było bo miejscówka to szalet... Szybko ruszyliśmy po kolejnego ale jednak okazało sie, że ścieżka jest trudna sama w sobie a dodatkowo o tej porze roku...krzaki, pokrzywy, jeżyny, komary, skarpy, a pokonały nas: strata obuwia Ol i dziki (locha z małymi) które na nas "nawarczały"... postanowiliśmy się wycofać
może innym razem.