Log entries Podziemna poterna z XIXw.
49x
1x
4x
3x Gallery
2018-06-21 18:30
Dombie
(
1928)
- Found it
Wczorajszy spacer wyimkowy był tylko przygrywką do dzisiejszego dnia. Już tydzień temu, w trakcie grillowo-winnego spotkania z Lady Moon i Charonem ustaliliśmy, że przy mojej następnej wizycie w Trójmieście (czyli teraz) wybierzemy się z Lady Moon na kolejną wyprawę keszowniczą. "Wyprawa" to może trochę zbyt duże słowo, bo oboje musieliśmy w piątek być w miarę "ogarnięci", żeby stawić czoła codzienności. Dlatego nie mogliśmy się jakoś zanadto styrać. Dlatego trzeba było zaplanować wyważony miks części lekko-przyjemnej z elementami ciupkę bardziej emocjonalnymi. Lady zaproponowała, żebyśmy nawiedzili tego kesza, a ja mogłem się tylko ucieszyć. Po pierwsze dlatego, że sam bym tu pewnie nie polazł. Po drugie dlatego, że w ten sposób mogłem wzbogacić swoją listę zdobyczy mrocznych i klimatycznych (nie tylko zresztą o tego kesza, ale i kilka innych). Po trzecie dlatego, że mogłem dzięki temu zrobić dobry uczynek i pomóc w sprawdzeniu, czy z keszem jest wszystko OK. A po czwarte dlatego, że poterna zlokalizowana była dosłownie rzut beretem od mojego miejsca obozowania w Trójmieście, w związku z czym nie musiałem się gdzieś daleko telepać, co biorąc pod uwagę pewne ograniczenia czasowe było dużym atutem.
Spotkaliśmy się koło SKM Śródmieście, a kilka minut później dotarliśmy do sekretnego wejścia. Widać, że dookoła trwają intensywne prace porządkowo-budowlane, które niestety mogą doprowadzić do uniedostępnienia kesza, ale trzeba mieć nadzieję, że aż tak źle nie będzie. Póki co jeszcze ciągle wszystko jest dostępne. Nawet ja ze swoimi wielorybimi atrybutami przecisnąłem się przez całkiem komfortową szparkę i po chwili ogarnęły nas klimatyczne ciemności. Powiem szczerze, że obawiałem się trochę większego śmietnika, ale w środku wcale nie jest źle. Ot trochę kurzu, pajęczyn i ziemi, ale zaskakująco mało nieprzyjemności w rodzaju tłuczonego szkła, czy kloacznych wydzielin. Na dodatek po wczołganiu się przez szparkę można się było bardzo komfortowo wyprostować i rozpocząć ekscytujący marsz do celu. A ponieważ zajmuje to małą chwilkę, to Lady opowiedziała mi bardzo dużo ciekawych rzeczy o tym miejscu. Zarówno takich rzeczy, o których można poczytać w dostępnych źródłach, jak i innych, trochę bardziej sekretnych opowieści. A ja z każdym krokiem z coraz większą przyjemnością zanurzałem się w mroczność i klimatyczność tego miejsca. Bardzo mi się spodobało. Mógłbym właściwie jeszcze trochę tam sobie posiedzieć - otulony starymi cegłami, odcięty od miejskiego hałasu i pędu...
Bardzo Ci Joanno dziękuję za pokazanie tego magicznego miejsca!