Spotkanie jak zwykle bombowe - zaczęło się od dmuchania żyrafki, a skończyło na płonącym drzewie;) Emocji dostarczyły nam oczywiście nasze kochane morsy pod przewodnictwem samozwańczego coutch-trenera po 90-tce. Potem integracyjna rybka w pobliskim barze, miłosna gra na Starówce, pyszny obiadek Balzaku i wieczorna integracja w Paszczy. W między czasie skubnięte to tu to tam kilka keszy. Ogólnie bawiło się coś koło 40 osób - impreza zatem zacna i bardzo udana. Buziaki dla wszystkich i do następnego;)
Obrazki do tego wpisu:hula wiatr i hula Chester podobno woda była wyśmienita ... nasze morsy wspierane były przez rzeszę kibiców;)