2018-05-12 10:36 Meksha (4224) - Znaleziona
Tutaj błoto i basen - jedno z niewielu miejsc, gdzie jednak kalosze mogłyby nie wystarczyć, gdyby równowaga została zachwiana. Szczęśliwie Sławek mknie nad wodą po kesza :)
Wyprawa do MRU - część I - ziemie północne, ekipa: Meksha, slawekragnar, Wesker. 40 godzin w mroku, mrożące krew w żyłach (moich) zejście przez komin i jeszcze straszniejsze wejście na linach (moje pierwsze w życiu) tą samą drogą, dwa noclegi na podziemnych plażach - pierwszy krótki, bo z zimna nie dało się spać, drugi przy zastosowaniu dodatkowej folii ratunkowej - trzyma ciepło, tylko woda się skrapla od środkaZajrzeliśmy w każdy zakamarek, nawet w ten, gdzie keszy nie było. Dotarliśmy od A64 na daleką północ do PZW 739, znajdując po drodze komfortowe wyjście na zewnątrz gdzie spotkani goście udostępnili nam dokładniejszą mapę podziemiNie przepuściliśmy żadnej odnodze i żadnemu keszowi ze ścieżki i spoza, znaleźliśmy też jednego czeskiego kesza (OC CZ) i chyba dwa GC. Spotkaliśmy kilka ekip, zatem ruch tam jestTowarzyszyły nam w tej wędrówce nietoperze, które straszyły nas podlatując prawie pod twarz i w ostatnim momencie skręcając - najgorzej miała osoba, która szła pierwsza. Niektóre korytarze są mocno zalane, ale te już okeszowane są podtopione na tyle, że w zupełności wystarczą kalosze pod kolano. Do ekwipunku warto dorzucić zapas skarpet i to ciepłych, bardzo ciepłe ubranie i ciepły śpiwór (jeśli ktoś tam nocuje) - folie i karimaty są dostępne na miejscuTo była niesamowita przygoda, szkoda było stamtąd wychodzić, ale po wyjściu bardzo ucieszyło mnie słońce i temperatura o jakieś 15 st.C wyższa niż na doleDziękuję Założycielom skrzynek i ekipie która mnie ze sobą zabrała i pomagała mi w trudach terenu.