2018-04-13 19:20 Dombie (1928) - Znaleziona
Zbliżająca się kolejna wizyta służbowa w Gdańsku skłoniła mnie do tego, żeby wreszcie połączyć ten wyjazd z trochę większym keszowaniem niż jeden, czy dwa strzały. Pewnie gdybym znajdował się w jakiejś innej miejscowości, zdecydowałbym się na nocną łazęgę w towarzystwie własnych myśli, co ostatnio sprawia mi więcej przyjemności niż kiedykolwiek. Ale, że znajdowałem się w Trójmieście, własne myśli miały bardzo silnego konkurenta w osobie Lady Moon. Niewielu konkurentów zdołałoby pokonać własne myśli, ale Lady Moon nie miała z tym kłopotówA ponieważ - nakręcony nieoczekiwanymi wyimkowymi sukcesami w Gdańsku - zainteresowałem się również wyimkami z Gdyni (znanymi jako Zagadki Gdyńskie) i odniosłem pewne sukcesy wirtualnie przeczesując tutejsze ulice, to umówiliśmy się z Lady na łazęgę po Gdyni. Wyspowiadałem się jej z moich zagadkowych sukcesów i poprosiłem, żeby zarekomendowała kilka innych miejsc, które moglibyśmy odwiedzić przy okazji. I tak oto w piątek trzynastego zameldowałem się na Grabówku, gdzie zaczęliśmy naszą eskapadę!
Siedzimy tak sobie i popijamy tę kawkę keszowniczą, a Lady Moon mówi, że ma dla mnie jeszcze jedną (wcale nie ostatnią) niespodziankę dzisiejszego dnia. I zaraz dodaje, że ta niespodzianka jest wyjątkowa (tak jakby te inne nie były wyjątkowe) i że powinienem wygodniej usiąść i przygotować się na głęboki wstrząs...
No i tak się właśnie stało! W chwilę potem z trudem powstrzymałem krzyk przerażenia, gwałtownie nachodzące mnie torsje, omdlenie połączone z wściekłością i niezmierzonym poczuciem żalu, smutku i zgorszenia. Jakże okrutni potrafią być ludzie, którzy usilnym dążeniom do doskonałości szanujących się keszowników i keszownic przeciwstawiają taką kiłę? Taki syfeks? Taką ohydę niezmierzoną? Moje oczy wypełniły się łzami zwątpienia. Poczułem się oszukany, wystrychnięty na dudka, wpuszczony w maliny, wyszydzony, wstrząśnięty i zmieszany, a nawet zamieszany. Brak mi słów - nomen omen - po prostu...
Bez cienia wątpliwości, po raz pierwszy w życiu daję jedyną możliwą ocenę - słabą. NAJSŁABSZĄ ZE SŁABYCH!
I dodaję do tego absolutnie - w moim przekonaniu - zasłużoną zieloną gwiazdkę.
Oczywiście zgniłozieloną :)