To miała być krótka piłka, w ramach oczekiwania na PKSa do Krakowa. No i pobiegliśmy, niestety, nie dość że szlak nieco pobłądził, to już po dotarciu na miejsce (droga krzyżowa bardzo mnie zaskoczyła) nie przebiłem się przed wieczną zmarzlinę i nie wiem czy kesza nie ma, czy został przymrożony pod kamulcami :(