No więc... Łatwo to nie było...
Zwątpiłam kiedy zapadłam się po łydki w bagno (nie... Nie miałam koloszy... Ani nawet zimowych butów...) ale jakoś udało się wydostać. Po 15 min dotarłam na wyspę inną drogą. Samo szukanie kesza? Raz, dwa... Prawdę powiedziawszy nie był niczym zamaskowany... Ot rzucony byle gdzie. Logbook cały mokry. W ogóle cały kesz w środku mokry. Trochę go przykryłam żeby tak nie było go widać.
Afbeeldingen in deze log: