Wpisy do logu Adwentowy Kalendarz Quizowy 2017 143x 1x 10x 3x Galeria
2017-12-22 00:45 PrincePolo (3381) - Znaleziona
Warszawa - STF.
To był mój pierwszy AKQ, za który się zabrałem. Dziś w nocy wyglądało to u mnie mniej więcej tak:
11:45 - wpisywanie haseł do wcześniejszych zagadek (jakoś się nie chciały na moim kompie zapamiętywać);
11:50 - nerwowe popatrywanie na zegar
11:55 - j.w.
11:56 - j.w
...
00:00 - odświeżam stronę, otwieram zagadkę i... co to ma być!? Po krótkiej chwili konsternacji zacząłem nerwowo wbijać kolejno: ogniwo, kółko, żółte kółko, gwiazda, pedał, zębatka, człowiek (sic!)... W końcu się opamiętałem, chwilę pomyślałem i hasło weszło :)
00:05 - spisanie kordów finału do fona, szybkie zebranie się i wypad z domu.
00:08 - Wbijam kordy do GPS-a, cholera - 21km przez WarszawęCo robić, jadę.
00:30 - Dojeżdżam w okolice miejsca ukrycia finału, tyle że mój GPS prowadzi mnie trasą, gdzie ani zaparkować, ani zjechać. Wyłączam GPS-a, włączam c:geo i jadę z głowy
00:40 - Dojeżdżam najbliżej jak potrafię, zostawiam samochód i w drogę. GPS pokazuje jakieś 400m do celu.
00:40 - 00:55 No, nie wiem czy tak jest zawsze z AKQ, czy to mi się tak trafiło, ale podejście koszmarne. W Warszawie dziś 3-4 stopnie na plusie, więc wszędzie mokro i grząsko. Przebijałem się przez jakieś krzaczory, brodziłem po jakichś bagienkach, skakałem przez potoczki. W końcu dotarłem na miejsce finału, które już z daleka dawało mi znaki.
00:55 Jakoś wydobywam kesza, zaglądam do logbooka, a tu wpis całej ekipy z Wasylem, Czajorkiem, Pumą i kimś jeszcze. No to przejrzałem certy i zabrałem sobie piękny certyfikat STF w ilości 3 szt. Gdyby ktoś był zainteresowany, to 2 mogę oddać w dobre ręce :). Pobrałem też dane do podjęcia bonusu i odłożyłem kesza na miejsce.
01:00 - 01:10 - Przebijam się na miejsce bonusu. Niby blisko, ale jakoś tak krążyłem, bo drogę na wprost zasłaniały mi straszliwie gęste krzaczory.
01:10 - 01:20 - Będąc na miejscu przeczytałem opis, a tu niespodzianka - chyba zakopek. Chwilę pogrzebałem w kilku miejscach, ale bez powodzenia, więc odpuściłem sobie i postanowiłem wracać.
Podsumowując: kesz ukryty tak, że raczej trudno dotrzeć suchą nogą. Sam po powrocie do domu wyrzuciłem do prania spodnie i kurtkę, czyszczenie butów jeszcze przede mną. Niemniej radość z rozwiązania 22 zagadek wielka, a i ładny cert daje mi frajdę. Żałuję trochę, że nie dane mi było nikogo spotkać, ale może się uda następny razem.
Dzięki wielkie za całą zabawę, za kesza, za certa i za całokształt. Wesołych Świąt.