Czarkowaty sprawnie się wdrapal w okolice trzeciego tuneliku poziomego, prawej połówki moreli, blisko osi centralnej owocu i jeszcze sprawniej wydobył kesza. Zabawna historyjka jaką opowiedział na Dziku w drodze powrotnej do samochodu, doprowadziła mnie do łez. Oj długo bedę pamiętał łódzką morelę :). Dzięki.