Pogoda zbyt piękna, jesień wygoniła mnie z domu na szlak, na kopalniany szlak. Pakuję szpej na busa, wrzucam rower i przede mną kilka wspaniałych dni Na pierwszy spotkanie do Daisy, AER pisze że łatwa sprawa. A tak trzeba tylko dodać, że w gratisie przewidziany jest triathlon
, czyli najpierw rowerem pod górę, do leśnej ścieżki, potem ową ścieżką, że zmiennym nachyleniem
, potem lasem z rowerem na plecach, z góry, przy strumyk, pod górę
Kopalnia okazuje się niżej niż wszedłem, czyli znowu rower na ramię i w dół. Schodzę dolnym szybem , jest strzałka odblaskowa., górna droga oznaczona wykrzyknikami , także odblaskowymi. Wprost w me ramiona wylatuje z wnętrza sowa, podam plackiem na ziemię, obyło się bez taranowania
Najpierw hasło z końca , potem odnalezienie kesza, czyli motam się 10 minut :D. Wedle życzenia ojca założyciela wynoszę pełną torbę śmieci. No to sobie skrócę drogę przez las...jeden z moich głupszych pomysłów, czyli znów rower na plecach :D. Bilans 80% niesienia bicykla , 20% jazdy. Ubawiłem się znów po pachy , jak na każdej ze skrzynek z tej serii. Dziękuję.