Tak właśnie chanie. Adrenalina mi skoczyła wyjątkowo jak na niedzielny wieczór...
tym razem nie było nawet latarki- to z kolei z powodu innego kesza szukanego po ciemku dzień wcześniej
wieczór niezapomniany, pełen wrażeń.. Zyndranowa ponoć piękna- ciężko powiedziec, bo jakos jej nie widziałam w tym bladym blasku księżyca. Ale ostatecznie dobrze, że ten księżyc był, choć Nokie też nie zawiodły... No i przynajmniej tym razem nie padły nam baterie
radość z odnalezienia skrzynki po ciemku, z wiatrem który szarpał nas i wszystko dokoła-bezcenna... Wrzuciłam dwa geokrety
jeden z zerowym przebiegiem- niech wystartuje ze skrzynki numer jeden. A co! ;)