Kiedyś próbowałem ale w pierwszym etapie bylo gniazdo os po chyba dwóch latach kolejne podejscie. Korekta odległości co do finału no i ruszamy z Mikim. Dotarliśmy bez problemu na finał zagladamy a keszyk leży na wierzchu i usmiecha sie do nas, jedynie wieczko połamane. Miki. posiada foty w razie czego.
Dzięki za kesza ktorego nie ma?