Log entries [Białystok] Gimnazjum Hebrajskie
34x
4x
1x
2017-09-07 04:30
Dombie
(
1928)
- Didn't find it
Pod koniec czerwca wypuściliśmy się z Werroną na nocną wyprawę keszowniczą do Białegostoku. Wprawdzie nasze zdobycze nie były może na pierwszy rzut oka powalające (12 keszy), ale naszym zdaniem wyprawa była nadzwyczaj udana, zwłaszcza, że obfitowała w różne przygody (w tym również takie z narażaniem zdrowia i życia - w rozsądnych granicach rzecz jasna ). Najważniejsze, że Białystok nocą bardzo nam się spodobał i że nie mieliśmy żadnej wątpliwości, że niedługo będziemy chcieli operację powtórzyć. Wreszcie plany przyjęły materialną postać - początkowo miał to być wtorek, ale ze względu na zmiany, które nastąpiły w ostatniej chwili w moich pracowych sprawach - przesunęliśmy się na środę. Czasu mieliśmy tyle ile trzeba, żeby się trochę zmęczyć, a potem zdążyć wrócić do Warszawy i pójść do pracy
. Obawialiśmy się jedynie o pogodę. Z naszych stron ruszaliśmy w strugach deszczu, jednak Werrona upierała się, że w Białymstoku nie pada i że nie zacznie padać szybciej niż o 2 w nocy. A ponieważ Werrona ma w tej kwestii dość dobrego nosa, uznałem, że mogę jej zaufać. Faktycznie - w połowie drogi przestało padać, a Białymstoku przywitał nas może nie najcieplejszy, ale bardzo miły wieczór. Podobnie jak poprzednim razem trasę przygotowywała Werrona, a ja nie mogłem wyjść z podziwu patrząc na to, jak solidnie nas do dzisiejszego keszowania przygotowała.
No i na sam koniec naszej wyprawy zdarzyło nam się doświadczyć dwóch znanych prawidłowości w jednym miejscu:
1. Prawo Murphy'ego - nie dość, że nie znaleźliśmy kesza, to jeszcze na dodatek zaczęło padać!
2. Werronowej zasady O-jednego-kesza-za-dużo - przez moją ścieżkową pazerność nie tylko nie znaleźliśmy tego kesza, ale nie podjęliśmy również fajnych keszy, koło których byliśmy wcześniej (bo pędziliśmy tutaj).
Na szczęście przynajmniej zdążyliśmy na pociąg .
Oczywiście wyprawa i tak była bardzo udana i na pewno jeszcze do Białegostoku wrócimy. Dziękuję Ci Werrono!