Wracając od kesza kolejowego postanowiłem sprawdzić czy gospodarze zniknęli. Okazało się że nie, ale przynajmniej oddalił się nieco od płotka (Pan kosił trawę, pani podlewała kwiaty) . Cóż było robić, wszedłem, podjąłem i wyszedłem. Wydaje się, że nie zwróciłem ich uwagi, ale co się nastresowałem, to moje. Dzięki.