Bramy pozamykane, to weszliśmy trochę na nielegalu. Pokręciliśmy się w okolicy kordów, ale kesza nie znaleźliśmy. Ostatnie ulewy mocno zniekształciły teren. Możliwe, że kesza zmyło, ale pewni nie jesteśmy, bo z tego wszystkiego nie wykonaliśmy nawet telefonu do przyjaciela. Za to w budyneczku przy ogrodzeniu od zachodu zajebiste maskowania.:D