Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Log entries Młyn Wodny Dobieszków    {{found}} 47x {{not_found}} 0x {{log_note}} 1x Photo 2x Gallery  

2553547 2017-07-30 10:36 Olo74_Lilalu (user activity5211) - Found it

Wstaliśmy z samego rana, aby o 07:35 zameldować się na Kaliskim w pociągu do Tomaszowa. I tak też się stało. Jeden plecak zapakowany prowiantem, bo jeść coś trzeba, drugi zapakowany pojemnikami bo coś w tym Tomaszowie chyba potrzeba kilku reaktywacji - wszystko gotowe. Pociąg jest, wsiadamy, jedziemy sobie elegancko, Lilalu foty rowerom strzela i butom też (nie wnikajcie - ona tak ma), tylko coś ten pociąg jakoś tak wolno jedzie. 30 minut, a my ledwo na Dąbrowe dojeżdżamy ... hmmm coś jest nie tak surprised No i przygoda skończyła się ostatecznie na Widzewie - awaria składu frown Mieliśmy opcję, czekania na kolejny pociąg (2h), albo na podstawionego busa (40min + dojazd do celu), który miał zabrać pasażerów - pochwalę PKP, ponieważ jak się dowiedzieli, że są pasażerowie z rowerami to wysłali (ponoć) bus'a z dodatkowym bagażnikiem. Niestety jedna i druga opcja to czekanie x-czasu na dworcu - bez sensu.

Na szybko ustaliliśmy dwie wycieczki: do Ldzania po nową skrzynkę, lub pojeździć sobie po wzniesieniach łódzkich. Padło na to drugie, więc wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy. Już po drodze (przy sprawdzaniu naszej skrzynki) Lilalu stwierdziła, że naszym celem (lub pośrednim punktem) może być ta skrzynka.

Pomyślałem - taaaa ... yoshio ... kurde, łatwo nie będzie, facet nigdy nie ułatwia, a do tego ostatnie znalezienie prawie rok temu - ale co tam laughing I coś mi się jeszcze kołatało po drodze, że wcale nie tak łatwo się tam dostać, ale OK, niech tak będzie. Jedziemy.

No i zaczęła się kolejna przygoda laughing Od strony drogi asfaltowej przy hotelu nie ma jak - szkoda bo tak fajnie się jechało. Wróciliśmy wiec do drogi leśnej zaznaczonej na mapie - była, a to już pluswink Było też trochę powalonych drzew po drodze - daliśmy radę, ale ostatecznie jedno nas zatrzymało. Rowery w krzaki, a my z buta. Znalazłem pseudo mostek przez rzekę, ale Lilalu już zdjęła buty, żeby na drugą stronę się dostać i poszła ze słowami "zaraz znajdę i wpiszę" ... oooo NIE. Nie ma tak, że powstrzyma mnie jakaś rzeczka i nie działający mostek - poszedłem wpław laughing Po drugiej stronie nawet butów nie zakładałem tylko leciałem za GPS'em ... będę miał zdrowsze stopy. No, i jak tak biegłem i Lilalu też, to się okazało, że jesteśmy nie po tej stronie co trzeba laughing Więc wracamy, ale tym razem po wejściu do rzeki poszliśmy już jej korytem po prąd - w sumie gorąco jest to taka ochłoda nie zaszkodzi.

Skrzynka namierzona - JEST laughing I ma się dobrze. W środku sucho, pieczątka przystawiona więc wracamy. Lilalu jeszcze foty na FB porobiła i trzeba było wracać tą samą, przyjemną, chłodną drogą.

Trafiła nam się fajna przygoda, fajna skrzynka, a do tego fajna rowerowa przejażdżka po tej PKWŁ.

Dzięki.

P.S. Przepraszam, że się tak rozpisałem.