Na Wzgórza Pszczółkowskie ruszyłem na rowerze od mostu, nad nieistniejącymi torami kolejowymi, cały czas trzymając się szlaku. Minąłem głaz "Mietek" i dalej przez Wzgórze Szubiennicze. Będąc już blisko szczytu poczułem, że na owej górze spędzę dłużej niż planowałem, bo złapałem kapcia w tylnym kole. Doprowadziłem więc rower prosto do kesza i zabrałem się za klejenie dętki. Zeszło mi jakieś 45 minut na naprawie. Potem tylko wpis do logbooka, oczyściłem jeszcze pojemnik i mogłem ruszać dalej. Z góry bardzo ładny widok, powinna być tu wieża widokowa. Wzgórza Pszczółkowskie mają swój urok, ja wiele nie zwiedziłem, więc z chęcią wrócę tu jeszcze raz. Dzięki wielkie za kesza

Pozdrawiam