Log entries [KZP] Stal dla odważnych
36x
0x
2x
1x Gallery
2017-06-27 18:00
Dombie
(
1928)
- Note
Dzisiaj po pracy znalazłem wreszcie trochę czasu na lokalne keszowanie. Ułożyłem sobie ambitny plan przewidujący odwiedzenie kilkunastu keszy - nie wszystko się wprawdzie udało, ale generalnie popołudnie było bardzo udane .
Po dobrym początku na ścieżce "kolejowej" liczyłem na kulminację emocji w tym miejscu. Kulminacja poniekąd nastąpiła, bo obiekt jest nadzwyczajny - podjechałem do niego "od dołu", od południowej strony i oczywiście zrobił na mnie niesamowite wrażenie. A kiedy wdrapałem się na górę mój zachwyt jeszcze się powiększył. Oczywiście, kiedy doszedłem do początku drogi nad przepaścią stanąłem jak wryty i stwierdziłem, że nie ma takiej siły, która mnie zmusi do wejścia na ten most. Z moim lękiem wysokości i pląsającym błędnikiem, z moją wrażliwością na każdy podmuch wiatru... Żadnych szans! A potem pomyślałem sobie, że dotarłem tak daleko i co... mam się wycofać. Uspokoiłem więc drżące ciałko, wyrównałem oddech, postanowiłem nie patrzeć w dół i... ruszyłem. Skupiłem się przede wszystkim na stawianiu małych kroków w linii prostej i obserwowaniu, jak zmniejsza się odległość do kordów... I tak... przeszedłem przez cały most, bo okazało się, że kordy wypadają na drugim brzegu. Nie mogłem w to uwierzyć, bo wydawało mi się (słusznie zresztą), że zdjęcie spojlerowe pokazuje, że TO jest gdzieś na moście, ale odczyt z mojego Garmina był jednoznaczny... Oczywiście, jak się tego należało spodziewać, okazało się, że nie mam połączenia z siecią i nie mogę sobie wyświetlić tego spojlera... Pozostało mi więc... wrócić tą samą drogą, czyli dokonać cudu po raz drugi. Sądzę, że większość osób, które mnie znają nigdy nie uwierzą, że przeszedłem przez TO-TO w tę i z powrotem... Mało tego... W drodze powrotnej, w akcie totalnej desperacji kilka razy wykonałem zejście do pozycji kucznej połączone z dokładnym obmacaniem wszystkiego, co miałem w zasięgu. Niestety... bez powodzenia... .
Dawno nie byłem taki rozczarowany i rozgoryczony... Może kiedyś tu jeszcze wrócę, ale nie mam wcale pewności, czy ponownie odważę się wleźć nad tę przepaść...