Wpisy do logu Dyngol 38x 0x 3x
2017-06-15 15:30 Dombie (1928) - Znaleziona
A obiecałem sobie, że dzisiaj tyłka z domu nie ruszę. W lodówce chłodziła się od kilku dobrych dni flaszeczka dyngola z najlepszego tłoczenia, którą podarował mi przy naszym ostatnim spotkaniu Marian. W słoju stan gotowości bojowej osiągnęły małosolne ogórki nastawione przez moją żonę. Miała być laba i stan błogi... Ale coś mnie podkusiło i zajrzałem do sieci (no bo jak człowiek nie ma nic do roboty, to mu głupie pomysły przychodzą do głowy...). No i co? Miejsce dyngola z lodówki zajął dyngol z sieci. Nie żebym się skarżył w sumie, bo FTF w marianowym keszu to zawsze jest cenny przerywnik w burasowatej codzienności. Skrzyknąłem więc towarzystwo, a że każdy dostrzegł w tym wyjeździe coś dla siebie, to nie trzeba było długo skrzykiwać. Pozostawała jednakowoż kwestia namierzenia dyngola. Dróg z Nieborowa do Arkadii jest w sumie kilka. Szczerych pól też tam nie brakuje. Zdaliśmy się więc na kobiecą intuicję i tak zwanego fuksa i pojechaliśmy tamtendyk. Dla większej pewności, dla skalibrowania aparatów wzrokowych i dla zapoznania towarzystwa z całością sprawy odczytałem jeszcze na głos opowieść wierszowaną. Pierwszą podejrzaną miejscówkę wyeliminowaliśmy zgodnie bez zatrzymywania keszowozu uznając, że nie spełnia warunków opisanych w opowieści. Później właściwie nie mieliśmy już wątpliwości, że to co ujrzeliśmy (a zwłaszcza Kubash, który ujrzał najwcześniej) to właśnie miejsce odlotu Mariana.
Nie będę się zanadto rozpisywał i nie załączę też zdjęć, choć trochę kusi. Powiem tylko tyle, że jak dla mnie kesz miażdży - nie tylko to, co zwykle jest w tutejszej społeczności miażdżone 1 kwietnia. Kesz miażdży wszystko. To jest jeden z najbardziej marianowych marianów!
Na zdrowie dyngolem!
PS. Na odchodnym uznałem, że w takim miejscu muszę zostawić coś specjalnego, dlatego wrzuciłem tu pewnego krecika.