Etap pierwszy zdobyty kilka dni temu z Wojną. Drogi niestety dziś sam, bo Wojne wysiadło kolano, a dziś nie mógł iść ze mną. Nie ukrywam, że pierwszy etap zrobiliśmy w iście Czajorkowym stylu znaczy się w nocy i z dopalaczami co uczyniło wyprawę jeszcze ciekawszą

Nasza trasa i tak wypadła tak że raczej mało ludzi byśmy spotkali, ale w nocy poza tymi co się spóźnili z powrotem i dwoma biegaczami nie spotkaliśmy nikogo. Cały spacer był dość mocno klimatyczny wyjątkowo bez komarów i dzików. Gdyby nie Wojna zeszło by mi się pewnie o wiele dłużej, bo matematyka nigdy nie była jakoś moją mocną stroną, zwłaszcza tak udziwniona. Thx for cache. Zapraszam do wspólnego keszobrania: odynsraven@gmail.com :)