Dziękujemy za tę klimatyczną, zardzewiałą puchę, którą podjęliśmy, gdy już rozwiały się nadzieje na wjazd dalej, niż do pośredniej stacji wyciągu i wypiliśmy po piwku, żeby odciążyć plecak

Cóż, pogoda jak drut, ale wieje. Ruszyliśmy stąd pod Łabski Szczyt a potem na Szrenicę gdzie nocujemy i było cudownie choć dawno z pełnym bagażem tak nie chodziliśmy. Córcia również dała radę, przeszła długą drogę od spania na barana do brykania samej :-)