Ach ten Marian... Taki dobytek.
Krok po kroku, etap po etapie wszystko zaczęło się układać. Jednak najwięcej przygód mieliśmy podczas zdobywania drugiego etapu. Wody, jak na zwykłe buty, sporo, dlatego odbyłem tam niezłą gimnastykę i dzięki elementom przytarganym przez ekipę udało się w miarę suchą stopą uzyskać informacje odnośnie finału.
A o nim nie napiszę, co by nie spojlerować za bardzo.
Dziękuję!