Rodzinny spacerek kleszczobiorczy. Ja i Aga złapaliśmy tych paskud po trzy, córci też nie oszczędził jakiś egzemplarz. Na otarcie łez, podjęliśmy parę keszy, za które bardzo dziękujemy.
Tutaj bardzo fajne maskowanie. Trochę pękło i kawałek odpada, trochę to serce złamane ;-)