Wpisy do logu Pokój nr 13 25x 1x 8x 4x Galeria
2017-05-10 19:30 Dombie (1928) - Znaleziona
O kurde blaszka!
Właściwie to do pokoju numer 13 się nie wybierałem. Werrona zna mnie na tyle dobrze, że kiedy zakłada te swoje kesze w różnych bardziej lub mniej obsikanych urbeksach, mówi mi potem, czy w ogóle mam po co jechać. Czasem się co prawda myli (tak jak w przypadku Eksplozji), ale po rozmowie na temat pokoju numer 13 wiedziałem na pewno, że sam to nawet nie mam po co tutaj przyłazić. Ale dzisiaj dostałem od Werrony SMSa, że się wybiera do kesza na małą wizję lokalną i że jeśli chcę, to mogę się zabrać. Ponieważ podium już zostało zagospodarowane, to nie miałem dylematów natury etycznej polegających na tym, że zgarniam nienależne mi laury korzystając ze wsparcia najbardziej kompetentnej osoby w kwestii tego kesza i naturalnie zgodziłem się bez wahania. No i bardzo dobrze zrobiłem!
Naturalnie miejscówka potwierdziła wszystkie moje obawy i wytwory płodnej wyobraźni. Spodziewam się, że gdybym się tam wybrał sam, to doszedłbym najdalej do komina. No dobra - może bym się jeszcze wgramolił na daszek, ale nawet pod groźbą łamania kołem nie wlazłbym w ciemność przez to okienko. Natomiast gdybym pojechał tam z Hobbitami, to zapewne skończyłoby się w tym samym miejscu, a - co gorsza - podpadłbym synom, bo nie zgodziłbym się na to, żeby oni tam wleźli, a oni (zwłaszcza Kubash) z całą pewnością wleźć by tam chcieli... Ponieważ jednak byłem z Werroną to się odważyłem, choć uczciwie przyznam, że trochę żałowałem, że nie zabrałem jakiejś pieluchy. Na szczęście ciemność była tylko na pierwszym etapie. Potem moje nerwowo kołaczące serce mogło się trochę uspokoić i nawet widok marianowego kolegi mnie nie powalił, choć kiedy przez chwilę wyobraziłem sobie, że jakimś cudem trafiam tam sam i natrafiam na takiego śpiącego rycerza, to znowu mnie z lekka osłabiło.
Niezależnie od tych wszystkich sensacji miejsce bardzo mi się spodobało i mam nadzieję, że przetrwa możliwie jak najdłużej w takim właśnie stanie. Jest tam specyficzny klimat, który trochę kojarzy mi się z "Lśnieniem", a trochę z obrazkami z miejsc opuszczanych w trybie pilnym - takich jak na przykład Prypeć. Specyficznym dodatkiem są odgłosy często przejeżdżających sąsiadującą CMKą pociągów, które pędzą tutaj dość dziarsko, więc i hałasu wydają wiele. Nie będę opowiadał wiele - chętni mogą to sobie na własne oczy pooglądać. Powiem tylko tyle, że kiedy wchodzi się do przedmiotowego pokoju to szczęka opada z łoskotem. A jest to zasługą Werrony, jako też Lavinki i Meteora, którzy dołożyli swoją cegiełkę w kwestii budowania klimatu. Ponieważ określenia, które cisną mi się na usta są dość dosadne (choć jak najbardziej pozytywne), a słowa te może czytać młodzież, dlatego powstrzymam się od werbalizacji swoich emocji.
Po prostu powiem dziękuję Werrono za przyprowadzenie mnie w to miejsce (jakże dosłownie) i zaznaczę ptaszka uruchamiającego jakże zasłużoną zieloną gwiazdę.
PS. No i jeszcze jednym plusem tego kesza jest to, że wreszcie zmieścił się w nim jeden z moich kretów, który do tej pory nigdzie zmieścić się nie chciał