Wpisy do logu Eksplozja- Bonus Marianowy 9x 0x 7x
2017-05-01 14:30 Dombie (1928) - Znaleziona
To będzie krótka, ale bardzo emocjonalna opowieść o tym, jak bardzo jestem dumny ze swojego syna. W Świecie Równoległym, wygenerowanym przez Mariana pod wpływem spostrzeżeń Psikiszka i fuzji stefanowej berbeluchy, znalazło się wyzwanie, któremu ja nie byłem w stanie sprostać. Tu nawet nie chodzi o moją niechęć do włażenia. Już mi się powiem przytrafiały sytuacje, w których tę niechęć przełamywałem i wchodziłem w miejsca dość podobne. W tym przypadku jednak miejsce jest z definicji dla mnie niedostępne ze względu na... niekompatybilność gabarytów... Najzwyczajniej w świecie się tam po prostu nie wcisnę.
Ale Kubash...
Jest mniejszy... Jest odważny... Jeśli tylko chce, to potrafi się zachowywać spokojnie i odpowiedzialnie... Wiedziałem też, że jeśli tylko szepnę słówko na ten temat, to on nie odpuści, dopóki nie wlezie i nie załatwi sprawy. Dlatego najpierw zrobiłem staranny wywiad z Matką Założycielką, od razu wyjaśniając jej dlaczego zadaję jej te wszystkie szczegółowe pytania na temat tej drogi w ciemność. Cierpliwie mi opowiadała o możliwych zagrożeniach, aż w końcu doszedłem do wniosku, że mogę o tym powiedzieć mojemu dziecku, zastrzegając przy tym, że ostateczna decyzja zapadnie na miejscu, po oględzinach. I że jeśli ja, albo mama uznamy, że jednak nie, to będzie musiał bez szemrania taką decyzję zaakceptować.
Na miejscu dostał zielone światło. Ja tylko przycupnąłem przy wejściu w taki sposób, żeby móc zajrzeć w ciemność, widzieć oddalające się światełko czołówki i móc zachować kontakt głosowy. A Kubash wykonał zadanie w sposób absolutnie perfekcyjny. Był odważny (o to się akurat nie martwiłem), ostrożny (o to już się trochę obawiałem) i cierpliwy (to było największym znakiem zapytania). Powoli zmierzał do celu, spokojnie usuwając ze swej drogi wszystkie przeszkody. A kiedy usłyszałem z czeluści jego tryumfalne "MAM!!!", byłem szczęśliwy z jego osobistego zwycięstwa i dumny, że mam takiego syna. Potem Kubash dokonał obrotu o 180 stopni (co mnie bardzo ucieszyło, bo trochę się obawiałem wracania "na wstecznym") i po kilku kolejnych minutach mogłem go uściskać i pogratulować sukcesu. Jak bardzo był ostrożny i rozważny świadczy to, że niczego sobie nie uszkodził, że niczego na sobie nie podarł, a nawet że się przy tym nie ubrudził jakoś bardzo.
Kubash - to jest Twoja zdobycz. Twój sukces. Twój FTF. Mi-Mi też bardzo chciał, więc pozwoliłem mu spróbować. Wszedł więc na kilka metrów, a potem... nie musiałem go specjalnie namawiać do powrotu. Zrozumiał, że tam mógł z naszego zespołu wejść tylko Kubash.
Dzięki za to wyzwanie!