Coraz bardziej mi się podoba nasza piątkowa tradycja. Siłownię kończymy ok 23.30, jemy kebsy, które Madzia dostarcza i w drogę na kesze. Staramy się zrobić chociaż jedną hardcorową i kilka lżejszych. Dziś mieliśmy chęć poczuć pociąg. Ostatni wpis sprzed dwóch lat vilkolaka, który czekając aż "urodze" Lenke trochę się nudził i ruszył tam z Wilinusem. Nawet mnie wpisał ze znakiem zapytania, ale ja takiego czegoś nie uznaje. I oto po dwóch latach ja mogłem poczuć te cudowne wibracje. POLECAM. Zielone bez dwóch zdań.