Drugie podejście, tym razem z Hanią i też nie było łatwo. Czailiśmy się chwilę, bo skrytka była obserwowana przez moherowe berety. Po dłuższej chwili uznaliśmy jednak, że z tej odległości to babcie widzą nas jedynie jako poruszjącą się plamę i zaatakowaliśmy dziuplę.