To może zacznę od początku. Budzę się rano, chwytam telefon i sprawdzam, czy ruszyła już GŚ. No coś tam się pojawiło. Wchodzę na listę keszy i..... szok i niedowierzanie.
Ćwirek! I to z dedykacją dla mnie! Nati musiała się mocno tłumaczyć z tego faktu.
Nie spodziewałem się tego.
No dobrze. Emocje trochę opadły. Chciałem zacząć od tego kesza i mieć FTFa na "własnej" skrzynce, ale okazało się, że plany są inne. Po kilku godzinach znaleźliśmy się w okolicach parku i z daleka widziałem nasz cel. Takiej radości z podejmowania kesza dawno nie miałem. Cieszyłem się jak głupi (tak, wiem, nie było tego po mnie widać...) nawet z STFa. Ale dla mnie to było jak zdobywanie FTFa.
I nawet osobisty certyfikat dostałem! Dziękuję Nati!
Na koniec miałem sesję zdjęciową z tytułowym Ćwirkiem.