Piękna pogoda, słońce smaży, żar przepala żarówki w samochodzie... Na spokojnie wymieniłem i noga za nogą udaliśmy się do przyjemnie chłodnego wnętrza fabryki. Nieśmiało poprosiliśmy o kesza. Na szczęście jedna z pań wiedziała o co kaman i nam go dała mówiąc, że dalej mamy sobie radzić sami, bo nie wie, co się z tym robi.
Mieliśmy jakieś pół godziny do kolejnego wejścia na zwiedzanie, więc uraczyliśmy się gorącą herbatą i zrobiliśmy sesję zdjęciową z Misiem Uszatkiem. Ciężki on w cholerę!
Po seansie bajek zaczęło się zwiedzanie... Ale to już byłoby za dużo pisania. Trzeba to zobaczyć na własne oczy.
Dziękuję!