Najpierw dostęp do kesza odgrodziło nam rozlewisko Bugu, przez które trzeba było się jakoś suchą nogą przeprawić, a potem okazało się, że kesza zaatakowały czerwone mrówki i nieźle się w nim zadomowiły. Przelożyliśmy więc go o pół metra dalej od wierzby i zamaskowaliśmy jak wcześniej. TFTC