Od tej skrzynki zaczęliśmy rybnicką wyprawę. Oczywiście wybraliśmy najgorsze z możliwych podejść. Dymiąca hałda, mokry żwir osuwający się spod nóg i niesamowite stromizny. Ale postanowiliśmy zdobyć kesza. Na szczycie, zmęczeni, zadyszani uznaliśmy że warto dla samych widoków. Coś niesamowitego. Niestety po ostrych poszukiwaniach znaleźliśmy jedynie strzępki kesza. Pozbieraliśmy do kupy to co zostało (ciekawe worki z GC i resztka logbooka). Serwis niezbędny gdyż zawartość jest w strónówce i właśnie w tych workach. Wspinaczka niesamowicie męcząca, ale naprawdę polecam.