Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu „Piwa bym łyknął! A z czego?”    16x 14x {{log_note}} 18x Photo 5x Galeria  

2419151 2017-03-26 09:37 CMS (user activity1637) - Uczestniczył w spotkaniu

Spotkanie rewelacja ! Co prawda o samym procesie warzenia nic nowego się nie dowiedziałem, to i tak z wykładu wyszedłem mądrzejszy. Bo co innego suche fakty, a co innego, jak się pozna bliżej procesy fizyko-chemiczne towarzyszące gotowaniu naszego ulubionego napitku.

Pominąłeś jednak dwie sprawy, które są dość istotne, a jedna wręcz przeraża. Palnąłeś też pewną gafę, ale o tym za chwilę.

Nie wspomniałeś nic na temat rozlewania naszego produktu do butelek. Jestem przekonany, że o tym wiesz, ale pozwolę sobie napisać dla pozostałych. Podczas nalewania do butelek piwo nie powinno mieć kontaktu z powietrzem. Dla tego używamy specjalnej końcówki z zaworkiem, który otwiera się w momencie zetknięcia z dnem butelki.

Druga sprawa to wybuchające butelki. I to jest element który skutecznie mnie odstrasza od domowego warzenia. Miałem przyjemność obserwować eksplodujące butelki z domowym piwem i powiem, że bezpieczniej bym się czuł trzymając na stole skrzynkę granatów, ich eksplozja mimo podobnego działania jest przewidywalna.

Sam robiłem nie raz kwas chlebowy i zdarzyło mi się zostawić w lodówce na ok. dwa tygodnie dwie butelki po Cisowiance 1,5L, te w kształcie "klepsydry". Po tym czasie wyglądały jak spuchnięte dwulitrowe butelki po Coli. Przewężenie całkowicie zniknęło. Bałem się je brać do ręki.

Jak sobie radzisz z tym problemem? Czy może lata praktyki i dziesiątki prób i błędów doprowadziły proces do perfekcji?

Teraz słowem o pewnym błędzie który powieliłeś, a sadząc po reakcji niektórych oni również są podobnego zdania..

Wspomniałeś, że amerykańskie piwo nie różni się od moczu. W tym momencie opadła mi szczęka. To tak jakby ktoś po skosztowaniu Tyskiego powiedział, że polskie piwa to mocz.
Mógłbym się tutaj sporo rozpisać, ale raz już ro zrobiłem w mailu do Lukuja, pisałem około 30min. a następnie z rozpędu kliknąłem "powróć" zamiast "wyślij"... Kto w ogóle umieścił taki przycisk.
Pozwolę sobie zatem wkleić linka, do materiału Tomka Kopyry. Powiem tylko tyle, że w USA znajdziesz każde piwo jakie kiedykolwiek było, będzie i jest produkowane.
https://www.youtube.com/watch?v=7lhfA_JlXp4
Sedno w 3:21, ale polecam obejrzeć całość.

Poza tym, jestem pod ogromnym wrażeniem całego wykładu, oraz przygotowania autora. Widać, że masz wiedzę, pasję, którą lubisz się dzielić i zarażać innych, a do tego nie straszne Ci publiczne wystąpienia.

Jeszcze słówko o Twoim produkcie. Po pierwsze czemu tak mało:)?
Po drugie, wypiłem, smakowało. To jedno z tych piw, które chce się już wypić, ale nie chce się jeszcze wypijać. Po nim napiłem się złotego Leszka (który jest całkiem przyzwoitym piwem jak na nasze warunki) i stwierdziłem, że smakuje jak mocz.
Chociaż w Twoim, mimo iż wyborne, też mi czegoś zabrakło. Nie wiem jak to opisać. Brakowało mi doznań na środkowej części języka. Czułem wszystkie smaki tak jakby w kształcie podkowy, receptorami wzdłuż linii zębów, chociaż wzdłuż, to nie najlepsze określenie:)ale wiecie o co chodzi, natomiast środek język czuł się "niedosmaczony", jakoś tak pusto było.

To tyle.
Pozdrawiam.
CMS