Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Logs [MIAU] Transport broni przez most Kierbedzia    {{found}} 30x {{not_found}} 3x {{log_note}} 2x Photo 4x Galerij  

2411922 2017-03-04 23:45 Azymut (user activity5205) - Gevonden

Na moje oko to nocna akcja z transportem do kesza/od kesza trwała dobre półtorej godziny, a może i dwie. A wszystko przez... Azhaga! Bo Azhag napisał w swoim wypasionym na maksa logbooku, że prosi o jakieś ciekawe wpisy. A skoro prosi, to coś tam żeśmy grzecznie nasmarowali. Odłożyliśmy kesza i wtedy nagle widzimy, że przechodząca obok rozgadana grupa młodzieńców, jak w kreskówkach - ostro daje po hamulcach i jak rażona piorunem, obraca się miejscu i zaczyna biec w przeciwnym kierunku z przyśpieszeniem lepszym niż rakieta. Co jest?! Patrzymy na siebie z dużym zdziwieniem... Mówię do Brym: "Chyba jakiś pies ich wystraszył, bo słyszałem, że coś warknęło". I faktycznie widać jakiś przemieszczający się cień. "Patrz, tam łazi". Pies podszedł kawałek, ja przyświeciłem latarką i.... "O kurna! Brym, to dzik!" No takiego spotkania, to my się tu nie spodziewaliśmy! Zamurowało nas kompletnie. Ale jednocześnie wyjaśniła się także zagadka niespodziewanej ucieczki młodzieńców.:DDzik powęszył obok i poszedł swoją drogą, a my stwierdziliśmy, że specjalnie dla Azhaga opiszemy to bliskie spotkanie w papierowym logbooku. Wyciągnęliśmy więc ponownie kesza, opisaliśmy w logu nową historię, szykujemy się do odkładania i... wtedy w ciemności pojawił się koneser marcowej nocy. Chwilę z nim pogadaliśmy, obserwując przechodzące przez ulicę dwa dziki. Chcieliśmy go tymi dzikami postraszyć, a tu się niespodziewanie okazało, gość miał w nich niezłe rozeznanie, bo jednego z nich nazywał Wandą.:DMyśleliśmy, że podobnie jak dziki, pójdzie zaraz swoją drogą, ale on zaległ na ławeczce w pobliżu keszowej miejscówki. I tak sobie siedział, siedział i siedział....:DA my jak te dziki krążyliśmy przez ponad godzinę po opłotkach, sprawdzając z oddali, czy on wciąż tam zalega. No co nas podkusiło, z tym drugim wpisem do logbooka! ;-p Hehehe.... No takie historie, to tylko na keszach! Wielkie dzięki! :)