Oj, co za skrzynka
GPS szalał, rzeczkę brałam przebrodziwszy z butami w ręku, nie mogłam za jasną anielkę znaleźć krzaczków. Jak już się udało, to byłam już tak pożarta przez komary i poparzona przez pokrzywy (byłam w rybaczkach ......
) , że poprzestałam na wpisie do logbooka i uciekłam z powrotem
<br />
A tak gnałąm, że lecąc przez rzeczkę, nawet butów nie zdejmowałam. Co i tak im na dobre wyszło, bo wcześniej GPS mnie w bagienko wysłał
<br />
Jedno wiem, reumatyzm mi w okolicy kostek nie grozi, za co bardzo Filipowi dziękuję