Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Log entries Zamek w Sochaczewie    {{found}} 85x {{not_found}} 5x {{log_note}} 6x Photo 7x Gallery  

2384665 2017-01-27 17:45 Victor+ (user activity7590) - Found it

Jak tylko zjechaliśmy z głównej drogi to naszym oczom ukazało się potężne wzgórze, a na nim ceglane ruiny. Nasze reakcje były zsynchronizowane i już nie mogliśmy się doczekać wyjścia z samochodu. Zanim  wdrapaliśmy się na górę zrobiliśmy tysiąc zdjęć, kolejny tysiąc zrobiliśmy na górze i jeszcze z pół tysiąca w oczekiwaniu jak stróż terenu odejdzie z miejsca ukrycia kesza. Jako, że staraliśmy się nagrać film z naszego piątkowego wypadu to do każdej skrzynki chodziłem ze statywem i postanowiłem go wykorzystać, aby odwrócić uwagę służb specjalnych ;). Niestety, tylko wzbudziliśmy jego zainteresowanie i zaczął zmierzać w naszym kierunku. Nie dało się uniknąć pytania od strony pana, tyle że nie byłem przygotowany na jego treść, która brzmiała:

- Co wy tu mierzyta? ;)

Miałem już przygotowane wytłumaczenie, że zwiedzamy różne ciekawe miejsca i robimy zdjęcia. Ale nie spodziewałem się, że można pomylić statyw od aparatu i kamerkę sportową z instrumentem geodezyjnym?!?! Zostałem dowartościowany, bo z geodezją mam co nieco do czynienia od 4 lat ;). I jak tak patrze na zdjęcie zrobione mi przez Vulpeculę to faktycznie moja poza sprawia, że wyglądam jak geodeta przy niwelatorze. ;)

Dzień dopiero wstawał, a dawka śmiechu jaką przyjąłem na usta wykraczała już ponad normę. Mało się nie zlałem ze śmiechu jak zobaczyłem taniec Nefryta i Vulpeculi na scenie amfiteatru hahah. To jednak nie koniec przedstawienia, bo gdy Nefryt zszedł ze sceny to dopiero wtedy Vulpecula ujawnił światu pełnię swoim zdolności artystycznych. Inwokacja w jego wykonaniu przyprawiła o dreszcze całą widownię. Z bólem brzucha wsiedliśmy do keszowozu i odjechaliśmy. Pierwszy kesz na trasie do tego nieplanowany, a my już straciliśmy 3 razy więcej czasu niż na niego przeznaczyliśmy. Użycie wyrażenia ''stracony czas'' nie jest trafne, gdyż niewątpliwie warto było tutaj przyjechać i spędzić choćby pół dnia. 

Drugi najazd na Partyzantów AK w towarzystwie wesołej łódzko-pabianickiej ekipy (pani_ka, Vulpecula, Nefryt+, Victor+). Dzięki wielkie!