FTF razem z Gagusiem. Co to był za wyścig! Najpierw dzwoni prezes z pytaniem o wskazówki dopiero co zdobytego kesza w Boronowie. Po kolejnym FTFie prawie zderzyliśmy się z Marysią i Kobexem. Szybka analiza w aucie - w sumie mamy wszystko do finału, więc prujemy póki tamci jeszcze nie deptają po piętach

Chwilę nam zajęło rozkminienie kto to Maciek, bo leniwcom nie chciało się czytać. Finalnie jednak kordy ogarnięte i biegniemy. Śliczna świeżutka skrzynka namierzona. Lecimy zaliczać brakujące kesze. Za cały koncept, który na początku przerażał złożonością zasłużone zielone

Dziękujemy