Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu [PB-F] Przedmoście Bydgoskie - FINAŁ    {{found}} 71x {{not_found}} 0x {{log_note}} 3x Photo 1x Galeria  

2286228 2016-06-29 13:17 rekomendacja art_noise (user activity13744) - Znaleziona

Tego kesza to zapamiętam na pewno do końca życia. Albo i później ;)

Kordy policzone i jedziemy na finał. Praktycznie drivein, podjazd na ok 70 metrów? Coś koło tego. Przestało lać, w sumie nawet słonko wyszło, super!!!! Wyłazimy z auta i idziemy zygzakiem na kordy. Kopiemy i jest!!!! Super wypasiony finał, cieszymy się rodzinnie z takiego kesza. Wpis do logbooka i powrót do auta. Pakujemy się rodzinnie do środka szczęśliwi że projekt domkneliśmy :)

Wciskam przycisk START i ku%$a komunikat komputera "key not detected". OoO. Wciskam ponownie... "key not detected" ja pier^&le... Auto nowoczesne, kluczyk w kieszeni i można odpalić a tu nie odpala. Wyskakuję z auta, obmacuję kieszenie - NIE MA KLUCZYKA!!!!! GDZIEŚ WYPADŁ!!!!

Zlałem się zimnym potem ale ok. Pewnie wypadł gdzieś jak szliśmy po finał. Rodzina - wypad z auta, szukamy kluczyka. Dodam że kluczyk mały, czarny i bez breloka ani niczego. O fuck!!!

Najpierw raźnie szukamy jak grzybiarz z pozycji stojącej. Powoli idziemy w stronę kesza, przypominając sobie jak tam szliśmy. Doszliśmy do kesza - klucza nadal brak. No dobra to owieramy kesza jeszcze raz - może tam wpadł? Kesz przeszukany bardzo dokładnie - nie ma:(No to przesiewamy dłońmi maskowanie - może się gdzieś zakopał. Nie ma. No to już na czworakach zaczynamy szukać w drodze od kesza do auta. NIE MA! Godzina mineła wku$w już taki że młody zaczął płakać. Szukamy nadal. Po 1,5 godziny uznałem że to nie ma sensu. Nie wiem gdzie ten klucz wpadł, może do lisiej nory? Uj wie.

Dzwonie do serwisu jeepa w Bydgoszczy i wyłuszczam sprawę. Oni - ok auto na lawetę i do nas. Chłopie jak na lawetę jak ja stoję w środku lasu?? Jak tu laweta wjedzie?? Głos z drugiej strony - no to trudno, nic nie poradzimy. O ja pier%^lę :(

Dobra gdzie jest zapasowy kluczyk? AAAAAAaaaAAAA w Warszawie!!!! Zajebiście po prostu.

Gotowałem się od środka, młody ryczy, Reneee wkurzona. Ja jeszcze bardziej - jakby Reneee zgubiła kluczyk to chociaż byłoby kogo opierdziolić. A tak? Mogę sam się wybatożyć co najwyżej jakąć witką znalezioną w lesie.

Nie było wyjścia - trzeba jechać do Warszawy po kluczyk. 2,5h w jedną stronę:(Ale kto, co i jak?

No cóż - zadzwoniłem do MaćkaBDG - wyłuszczam naszą Ujową sytuację i pytam czy nie byłby chętny zepsuć sobie dnia i pojechać z Reneee i juniorem do Warszawy po kluczyk i wrócić z tym je^&nym kluczykiem spowrotem do lasu pod Bydgoszczą. Prośba z tych hardcorowych i naprawdę prośba z tych ostatecznych.

I wiecie co? WIELKI SZACUN DLA MaciekBDG. W zasadzie od razu powiedział - OK. Tyle że pracuję do 16, więc po pracy się szybko ogarnę i przyjadę. Coż ja mogę teraz napisać? Chyba tylko tyle że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.

Jako że do tej 16 z hakiem jeszcze trochę zostało, to jeszcze kolejny raz i kolejny i kolejny szukaliśmy kluczyka. Nie ma, no nie ma po prostu nie ma i nie będzie. Jak ten cholerny kluczyk tak się zamaskował??? Nie ma. No ku%^wa nadal nie ma :(

Po kolejnej godzinie szukania odpuściliśmy. Reneee i junior jadą do wawy z MaciekBDG, zostają już w domu, Maciek wraca z Wawy do lasu gdzieś pewnie o 23 albo i później. Wszyscy jesteśmy zrezygnowani. Otwieram bagażnik żeby ocenić czy mam wogóle jakieś żarcie i wodę żeby w tym cholernym lesie nie zdechnąć z głodu albo pragnienia. No mam jakąś zupkę, woda też jest. Tak dumam załamany patrząc na bagażnik a Reneee rzecze - ty a sprawdź w tych spodniach dżinsach co je rano miałeś na dupie - czy w kieszeni nie ma kluczyka. Popatrzałem na nią jak na powaloną, ale skoro już obmacywałem mrowiska w lesie w poszukiwaniu to i od niechcenia zajrzałem do dżinsów.

O KU^%A, O JA PIER%$LĘ!!!!!!!!! Jak to możliwe!!!!!!!! W kieszeni jest kluczyk!!!!!!!!

Od razu wszystko zrozumiałem.... Przy pierwszym dziś keszu parę godzin temu - szybko się przebrałem w inne nieprzemakalne ciuchy. Tak szybko że nie przerzuciłem ze spodni kluczyka do spodni które założyłem. Dżinsy z kluczykiem rzuciłem na tylną kanapę. I wsiadłem za kierę wciskając przycisk START. Dżinsy z kluczykiem były na tylnej kanapie i było to na tyle blisko komputera auta że auto wykrywało kluczyk. I tak sobie jeździliśmy przez 3 godziny. A przy finale....

Przy finale wylazłem z auta i szukałem na tylnej kanapie picia. Przy okazji odruchowo wrzuciłem spodnie z kluczykiem do bagażnika. Tak. Z bagażnika już auto nie wykrywało kluczyka....

Taką więc przygodę mieliśmy. Od tego czasu wszystkie kluczyki jakie mam mają przymocowaną smycz kolorową:)Coby łatwiej było znaleźć go w lesie ;)

Telefon do Maćka że sytuacja się rozwiązała i wyjeżdżamy z lasu. Uffffff.

Jeszcze raz podziękowania dla MaciekBDG za to że nie wahał się zaoferować pomoc. DZIĘKI!

Tak, tego kesza zapamiętam na zawsze :)

P.S. Wyobrażacie sobie taką sytuację: Maciek jedzie z Reneee i juniorem do Wawki po kluczyk zapasowy. Wraca gdzieś tam w nocy. Wracam do Wawki. Daję brudne ciuchy do prania. Renia sprawdza kieszenie a tam? Kluczyk...

Chyba był wtedy walnął baranka o ścianę... ;)

Pozdrawiam
Art_noise