2016-08-27 14:03 azhag (640) - Znaleziona
Dojazd do kesza solidnie nas przetyrał. Od frontu brama zamknięta na cztery spusty, więc trzeba było na około objeachać kilka kilometrów, a potem przedzierać się przez haszcze wąziutką ścieżką. Dopiero pod samym portem, przy najtrudniejszym fragmencie pomyśleliśmy, żeby rowery przypiąć do drzewa i drogę kontynuować już bez nich. Po tych przejściach mostki były już tylko formalnością. Aczkolwiek jeden ma nadłamane przęsło i jest dość niebezpiecznie (test na nadwagę zdany, hurra!).
Jak już Iwonia wspomniała, kesz zbeszczeszczony, a pojemnik skradziony — wszystko leżało luzem w maskowaniu (zresztą świetnym!). Co się dało schowaliśmy do strunówki, ale przydałoby się możliwie szybko ów pojemnik dodać.
Za przygodę i maskowanie będzie gwiazdeczka, tylko muszę uzbierać i spłacić resztę długów. Dzięki!
Już nie pamiętam czy i co przy tym keszu wymieniłem.