Logs linia obrony Widawki - bunkier 3
77x
1x
0x
2016-08-14 16:30
jemiolka
(
4199)
- Gevonden
Kesz znalazł się, całkiem szybko, postanowiliśmy zrobić sobie popas nieopodal bunkra.
Rozsiedliśmy się nieopodal, wcinamy kanapki.
Naglę słyszę tętent konia - ocho - ktoś na koniu jedzie - mówię..
Patrzymy i biegnie koń, sam, bez jeźdźca, galopem, z rozwianą grzywą, chomątem na szyi i szaleństwem w oczach.. Pejot cmoknął na niego przeciągle, ale ten tylko łypnął wielkim okiem i pogalopował dalej...
Siedzieliśmy chwilę bez słowa, zatkało nas.. koń w lesie - mamy to gdzieś zgłosić? gdzie? do kogo?
Nie minęło jakieś 20 minut, duktem idzie gospodarz. - Konia pan nie szuka? - hehe... wiem, wiem gdzie jest, już nie pierwszy raz uciekł bestia podła....
Pochwaliliśmy piękne zwierzę, chcąc udobruchać gospodarza, żeby się nie wściekał na krnąbrnego konia... ![]()
Ale przygoda była niezła...
Skoro on nie pierwszy raz tak uciekł, to kto wie - może się na niego natkniecie... ![]()