Kolejny pojedynek przeszedł do historii. Tym razem w strugach deszczu, co zdawało się, wcale a wcale, nie przeszkadzać walczącym. Jej zajadły wzrok kontra Jego pewna mina. Koszule przyklejone do ciał. Szum deszczu i zgrzyt kling. Pomimo zaciekłych ataków, pojedynek nie mógł się rozstrzygnąć. Ale nadmiar energii musiał gdzieś znaleźć ujscie. Padło na kronikarza. Przyparty do muru, z ostrzami na gardle. Musiałem interweniować. Na szczęście, tym razem, zdążyłem. <br />
Pozdrawiamy Szymona
... zdjęcie w krótce ...