Okazało się, że mam niespodziewanie wolne popołudnie w Krakowie. No to ruszyłem na odleglejsze skrzynki krakowskie. Pojechałem w ciągu dnia, a tu niespodzianka: żeby dotrzeć do kesza, trzeba wejść na płatne kąpielisko.<br />
Trzeba będzie wrócić po sezonie.