o matko! Jedziemy od Słodowca i w oddali slychac grzmoty, stwierdzilismy z r00t7, ze zdobedziemy jeszcze ta skrzynke, a potem bedziemy jechac wzdluz linii metra, aby w kazdej chwili moc sie schowac. Podjechalismy na gorke, ledwo zdazylam wejsc pod drzewko a juz zaczelo padac. Stwierdzilismy ze schowamy sie z rowerami pod drzewo, dokonamy wpisu i potem odjedziemy. Ledwo zdazylismy wyjac skrzynke, zaczal sie taki armagedon, ze wywalilo nam rowery oparte o drzewo, a wiatr to wial chyba ze 100km/h
w 30sekund przemoklismy do suchej nitki, ze moglismy z ciuchow wode wyrzymać
Ucieklismy szybko do metra (bo oczywiscie deszcz trwal gora z 5minut), dojezdzamy do centrum a tam suchutko... i ludzie patrzyli sie na nas jak na debili
Niestety bylismy zmuszeni zabrac ze soba skrzynke, bo ze wzgledu na wiatr nie bylibysmy w stanie wpisac sie i ponownie ja podkopac. Odlozymy na miejsce jak najszybciej sie da, jeszcze w tym tygodniu
ano i zabiore sobie kreta