Zasadniczo to podejmowaliśmy żółty szlak z Kubalonki do Wisły. Keszyk był wisieńką na torcie. Podeszliśmy pod górę i nagle młodzieży stwierdza, że skoro już tu są to też się wpiszą (troszkę późno :-S , jakoś nie mogą się zdecydować czy keszować czy nie)