No, ja to żonę Alicję mam... Na szczęście czasem szuka ze mną, a czasem tylko - się nie denerwuje, że szukać idę...
Więc w jej imieniu wpisu dokonałem (grzeczna, nie jest!... ale zołzą... - boję się nazwać
). O tych pachnidełkach, to byście sobie pogadały; a tak, to trochę o zaszłych nieporozumieniach było. Bez handlu. Cieszę się z tego spotkania i Żywcowo pozdrawiam