Wpisy do logu Krzyż na Krzyżówce 95x 0x 11x 7x Galeria
2016-06-16 15:49 taras2000 (71) - Znaleziona
Znaleziona skrzynka z kuzynem, z nią wiąże się też historia z następna, ale już nieznalezioną skrzynką...
Impreza urodzinowa cioci, na Działkach. Postanowiłem inaczej zagospodarować czas. Wziąłem kuzyna, zostawiłem "balujących" rodziców i postanowiliśmy się wybrać do lasu. Na dokładnie 3 skrzyneczki, Elektryk, Krzyż na Krzyżówce i na pana Zdziśka. Co prawda przez roztrzepanie i brak keszerskiego oka znaleźliśmy tylko tę. Do pierwszej skrzynki przymierzaliśmy się, jednak nie wypatrzyliśmy. Poszliśmy od razu na Krzyż na Krzyżówce. Kiedy... Padł nam telefon. No i wróciliśmy się do domu. Naładowaliśmy, wzięliśmy drugi. Odpalamy i idziemy. Podczas drugiej próby postanowiłem zaryzykować, właściwie niczym i wspiąłem się na słup. Nie wiem jakim cudem nie wypatrzyłem kesza. Może z pośpiechu, może z nieuwagi. Nie wiem, jednak myślę, że Elektryk nie pozostanie bez mojego znalezienia na pewno. Poszliśmy więc na Krzyż, mimo że kordy naprawdę bardzo szalały. A raczej nasz GPS, który co chwilę odmawiał posłuszeństwa. Jednak po krótkich oględzinach okolic Krzyża wypartrzyłem dobre drzewko i wyciągnąłem keszyka. Tym samym przekonałem kuzyna do tej "zabawy", gdyż na początku poszukiwań był naprawdę sceptyczny. Być może jeden keszer więcej, nie wiemZe środka wzięliśmy chyba ostatnio położony przez chłopaków napój energetyczny. Czysty, nieprzeterminowany. Daliśmy od siebie jakieś drobiazgi.
Po znalezieniu tej skrzynki, w euforii poszliśmy po pana Najmrodzkiego. Wypatrzyliśmy jakieś ścieżki i jakoś udaliśmy się na miejsce. Po drodze, dosłownie kilkanaście-dziesiąt metrów od pola poszukiwań leżał pan. Rozwieszone ubrania, prania. Ostatnie jedzenie, które leżało na kocu. Zresztą jak sam Pan. Bezdomny... Widzieliśmy, że nic mu nie jest. Leży, przytomny. Więc postanowiliśmy nie ryzykować. Przeszliśmy obok niego i poszliśmy po skrzynkę. Kuzyn był ciut zdenerwowany jego obecnością. Po 15-minutowych, nieudanych poszukiwaniach, kiedy pan z pozycji leżącej przybrał ją na siedzącą, nerwy mojego kuzyna podskoczyły w górę. Więc postanowiliśmy powoli się stamtąd zmywać. GPS szalał, więc kiedy przechodziliśmy spowrotem, obok bezdomnego. Postanowiłem grzecznie się przywitać. Co prawda nie odpowiedział, ale kiedy spytałem bezdomnego o drogę, powiedział mi miłym tonem głosu dwa razy. Z naprawdę dokładnym tłumaczeniem. Co więcej... Zaczął nam proponować picie. Obok niego stała butelka nieotwartego soku, powiedział, że nieruszane i możemy się poczęstować. Miał też chleb, który również nam proponował. Jedyne co mieliśmy przy sobie to napój energetyczny, który został wręczony panu. Pan bardzo zadowolony, mimo że naprawdę nic mu nie daliśmy oprócz puszki napoju. Uśmiech na jego twarzy.
Drogę powrotną znaleźliśmy dzięki wskazówkom pana. Znowu potwierdza się, Ci co mają najmniej dają najwięcej. Naprawdę, sytuacja z poszukiwań przyprawiła mnie o zadumę na pozostały do następnego dnia czas. Żałuję, że nie miałem nic więcej do dania. Pan był naprawdę bardzo miły, i to smutne. Nie był on też pijany, nie czuć było alkoholu. Oraz nigdzie tego alkoholu nie było. Jak nisko upada człowiek, żeby prowadzić koczowniczy tryb życia. Mieszkać w środku lasu. Smutne... :(