Prawie rok temu zacząłem przygodę z keszowaniem właśnie w tym miejscu. Paras i Justyna zabrali mnie na ten cmentarz. Naprawdę sporo się naszukaliśmy zanim dorwaliśmy upiora. Niestety wtedy byłem jeszcze mugolem bez własnego konta. Dzisiaj trochę nieświadomie zaatakowałem tego samego kesza. Jadąc z innego kierunku okolica wydała mi się nieco znajoma, szybkie spojrzenie na opis i już wiedziałem, że podjęcie będzie tylko formalnością. Żeby nie było tak kolorowo to dorwały mnie komary. Do wszystkich! Bez DEETa się nie wybieracie, bo nie wytrzymacie tam nawet 5 minut!

TFTC!