Na wysokości bunkra ścieżka prowadząca skrajem lasu zaczęła zagłębiać się w coraz wyższe pokrzywy. Dobrze, że już trzeba było odbić do bunkra.
Na miejscu problem - jak przeniknąć do środka. Trafiło mi się "wejście" przez madejowe łoże, z wystającymi jak szpile prętami zbrojenia. Kesz to już myk, myk. Ale jak wyjść z bunkra? Oryginalne wyjście wyraźnie celowo przysypane. Ostatecznie wybór padł na kaskaderskie, po zbrojeniowej "drabince".
A już w drodze powrotnej, przy 96, wyrwały z trawy chyba te same dwa bażanty; tym razem wypłoszyła je sarna, która przede mną uciekała; wyglądało to zabawnie - przy wyższym wyskoku wyłaniał się z trawy grzbiet sarny. Kurcze, zwierzaki też mają niełatwe życie na łęgach z powodu nadmiaru " zielonych".
TFTC
Obrazki do tego wpisu:byle dostać się do bunkra - czepiaki byle dostać się do... - i inne gady trafiło się madejowo łoże; obok zasypane wejście