Wpisy do logu Skarbnik - duch podziemi 50x 0x 16x 43x Galeria
2016-05-08 16:45 RadomirW (313) - Znaleziona
Skrzynka zdobyta całkiem spontanicznie. Potrzebowałem dzisiaj wewnętrznego wyciszenia i sprawdzenia jakim jestem człowiekiem. Praktycznie wszystko miałem spakowane, bo czekałem na okazję aby podjąć tego kesza. Plany snułem już od dawna, jednak dzisiaj było wszystko inaczej niż w moich planach. Miała być lina aby zabezpieczyć wyjście, miało być towarzystwo w wędrówce po podziemiach no i nic z tego nie wyszło. Chęci zdobycia „Skarbnika- ducha podziemi” było więcej niż cierpliwości i zdrowego rozsądku. Po spacerku dookoła kamieniołomu docieram do wlotu do sztolni. Ktoś zostawił na wejściu gumową „linę”, która okazała się bardzo pomocna zarówno podczas wejścia pod wlot jak i zejścia. Na zacisku wspominany we wcześniejszych logach czerwony dywan (mocno już zabrudzony, właściwie czarny- potrzebny serwis). Dalej da się już swobodnie poruszać. Mój pierwszy błąd- postanowiłem założyć wodery dopiero w komorze przy tunelu z wodą i podkładami- teraz założyłbym od razy na wejściu ponieważ początkowy odcinek bardzo błotnisto- wodny. W szybie z podkładami woda faktycznie krystalicznie czysta, zastanawiałem się nawet czy nie można by było się jej napić. Dalej szyb św. Rozalii, również uroczy. Docieram do suchej odnogi, do skarbnika docieram drogą z pierwotnego wariantu. Tak jak się domyślałem czekał na mnie skarbnik w bardzo wesołym wcieleniu. Starałem się zrobić na nim dobre wrażenie aby pozwolił mi wrócić na powierzchnię. Starania moje chyba były przekonywujące bo dostąpiłem zaszczytu zrobienia wspólnego zdjęcia. Logbook trochę ciężki do wydostania ale udało się. Pozwoliłem sobie na wpis na pomarańczowej karteczce po czym odłożyłem wszystko na swoje miejsce. Zbieram się w drogę powrotną z myślą- teraz się wszystko okaże, czy jestem dobrym człowiekiem czy może jednak nie. Początkowy odcinek drogi powrotnej pokonuję trasą deg-a. Dalej szybem z wodą- już nie krystalicznie czystą tylko pomarańczową. Docieram do komory gdzie zaczynał się odcinek wodny i tu popełniam drugi błąd-pewność siebie, że do wyjścia trafię bez problemu bez mapy powoduje, że idę na pamięć. Okazuje się, że te podziemia to faktycznie prawdziwy labirynt. Trzykrotnie wracam się do komory z wodą i podkładami, tym razem z pokorą sięgam po mapkę i wracam już bezproblemowo do wyjścia. Jednak jestem dobrym człowiekiem i tej wersji będę się trzymał już zawsze. Całość wyprawy to niesamowita przygoda, kolejna którą zafundowała mi LadyMoon (może by tak jakiś „parapeciak” dla odmiany?). Jeśli będzie okazja to jeszcze tutaj wrócę. Wielkie, wielkie dzięki LadyMoon za piękne chwile, które były mi dzisiaj tak bardzo potrzebne.