Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu [ŁK] morrison-1986    {{found}} 23x {{not_found}} 1x {{log_note}} 14x Photo 1x Galeria  

2108246 2016-04-24 15:05 rekomendacja morrison-1986 (user activity2497) - Znaleziona

Jasio swoim wpisem totalnie zbił mnie z tropu:). Kompletnie nie wiem jak się teraz odnieść do samej skrzynki i do tego co spotkało nas na miejscu. Rozpocznę więc od drobnego sprostowania tego co napisał JAsiek w swoim wpisie.

Po pierwsze - Mama nie targała mnie w dół schodami. Mieszkaliśmy w wieżowcu... Mama miała taki specjalny dzyndzelek do otwierania drzwi od windy. Dzięki temu dało się je otworzyć nawet wtedy kiedy nie było za nimi kabiny. Tak więc zawsze najpierw zjeżdżaliśmy na parter. Wtedy Mama odsyłała windę na górę i wrzucała mnie do "lochu" (tak nazywałem to miejsce). Wtedy ściągała znów windę w dół i tak mnie to trochę blokowało. Ale jakoś dawałem radę bo kiedy już bardzo się bałem to przytulałem się do sprężyn. Pewnego dnia, kiedy znów byłem strącony do "lochu", a winda zjeżdżała w dół, to zostałem uderzony w czachę... To jest wyjaśnienie tego, dlaczego mam 116 centymetrów wzrostu...

Historia z zamykaniem mnie w piwnicy też miała swój epizod. Ale tutaj Jasio trafie wydedukował i zgadł, że gips niesie sobą właściwości odżywcze. A będąc w potrzasku, przywiązany do rury, musiałem podjąć ryzyko. Albo ja, albo rura. I padło na rurę... Pierw obgryzłem gips z rury, a później z wygryzieniem przejścia do komórki obok nie było już problemów. Tato do tej pory myśli, że miała miejsce próba włamania. A sąsiad dostał wtedy po mordzie za niewinność.

A i Mama jakoś wtedy się naprostowała. Już nie zamykali mnie w komórce. Prowadzali mnie na półpiętro i takimi długimi łańcuchami przykuwali do rury od zsypu. I to jest właśnie powód tego zrycia garnka... Te spadające śmieci wydawały okropny odgłos... I wtedy właśnie powstały te wszystkie szalone pomysły. A mam ich jeszcze wiele...

I to tyle. Mam nadzieję, że choć troszkę naprostowałem to co Jasio spłodził.

A teraz powiem Wam może kilka słów o Jaśku. W sumie mógłbym to zrobić w skrzynce, która została poświęcona jego osobie. Ale niestety muszę zrobić to tutaj bo JAsiek okazał się być jakąś keszerską popierdółką ponieważ nikt nie zrobił o nim skrzynki. W sumie rozumiem teraz jego frustrację...

A więc zacznijmy od początku. Czyli skąd wziął się przedrostek JA. Większość może myśleć, że to jest pochodna od pierwszych dwóch liter imienia. I tak niby by było. Gdyby nie spotkało się drugie JAjo. No i jak może się domyślacie to powstała z tego całkiem niezła parka. Słowo parka jest w tym momencie kluczowe! Tym samym powstał też duet JAJA. A geneza skrótu tego nicku ma podłoże gejowskie...

Ponoć wszystko zaczęło się dawno temu gdzieś w krzakach w Grodzisku w Konstantynowie. Są to dosyć zamierzchłe czasy i stara historia. Wszystko bowiem miało miejsce około 2 miesiące temu. Z resztą... Czy jest sens owijać w bawełnę? Chłopaki byli smutni, zimowa chandra dawała się we znaki i spacerowali po terenie Grodziska trzymając się za... tak - zgadliście, nie były to ręce. Gdzieś tam pojawia się wątek porównywania JAJ no i dalej się to potoczyło... Któryś z nich powiedział do drugiego "ale masz wielkie jaja", spacerujący obok dziadek wszystko słyszał. Plotka się rozniosła no i od tamtego czasu chłopaki muszą się tłumaczyć, że tak naprawdę ich nicki pochodzą od pierwszych liter imion - JAsiek i JArosław. A przecież oni w rzeczywistości mają na imię Karol i Grzegorz... Ale starają się trzymać fason. Ponoć nadal lubią spacerować powolnym krokiem w stronę Grodziska. Na pamiątkę tamtego wydarzenia powstał niedawno kesz - Siwaberek.

Ale to już oddzielna historia. Wiąże się ona z zabawą w berka na golasa po terenie Grodziska. Karol i Grzegorz zaprosili tam też niedawno poznaną babcie (wiek 93 lata). No i tak biegali i biegali bawiąc się w berka. A głosy kiedy klepali babcię krzycząc "Siwa! Berek!", niosą się do teraz. I to właśnie stąd pochodzi nazwa Grodziska, która znana jest jedynie założycielowi skrzynki. No cóż... Każdy ma jakąś sentymentalną podróż.

Ostatnimi czasy, Karol i Grzesiek lubią ponoć obecnie często jeździć w okolice Oczyszczalni ścieków. Niedawno odpaliła się tam skrzynka. Co tam robią nie wnikam ale od około tygodnia okoliczni ludzie unikają tamtego miejsca. Mówią, że zalękły się jakieś dusze nieczyste albo duchy bo słychać tam podobno męskie jęki...

Ale wróćmy do skrzynki bo ciutkę się zagalopowałem w niewłaściwą stronę.

Ryjek - dziękuję. Fajna sprawa odpalić OC i zobaczyć, że społeczność OC docenia wkład jaki wnosi się do serwisu. Strasznie to miłe. Miłe jest również to, że same opisy moich skrzynek sprawiają już, że da się odszyfrować kto jest autorem tych wypocin:). A najfajniejsze jest to, że mimo tych totalnych głupot jakie zawieram w opisach keszy, to mimo to mam grono oddanych "fanów", w tym między innymi Ciebie:).

Dzięki Tobie wiem już jak to jest szukać skrzynki, której jest się "samemu" autorem:).

Nie chcę Cię zanudzać opisami, że pierw poszliśmy tutaj, a później tutaj, dalej zrobiliśmy to, a dalej tamto. Ale sprawiłeś się na medal:). Zrobiłeś skrzynkę, która niewiele różniłaby się od tego co stworzyłbym ja:).

Finał jest w pewien sposób "modliński":). I nie zawodzi;). Jest jak najbardziej w moim "głupawym" stylu:).

Ogólnie cieszę się i jestem dumny z miana jakie do mnie przylgnęło. Jestem takim keszowym Edem Woodem, takim Pilipiukiem (zupełnie nie rozumiem czemu tego Geniusza nazywa się największym złem obecnej literatury...), takim reżyserem kina klasy C, który nie powstydziłby się takich dzieł jak "Bobry Zombie", "Mordercza Opona", "Krwiożercze Pomidory", "Barbarzyńska Nimfa w Dinozaurzym Piekle" czy "Święty Mikołaj Podbija Marsjan". Jak widać takie crapy też mają swoich zwolenników:).

Przy skrzynce bawiłem się świetnie. Już sam początek kiedy podjechaliśmy na miejsce zaczęło się fajnie. Podjeżdżamy a na miejscu siedzi dwoje typów (myśleliśmy, że to nasi z OC) ze spuszczonymi głowami i gdzieś grzebią. Normalnie to bym myślał, że przyjechały JAJA i zmienili tymczasowo miejscówkę swoich zabaw ale kiedy zbliżyłem się na miejsce okazało się, że jestem w błędzie. To jakieś dwa typy, które na moje pytanie "siema, jesteście z OC", odpowiedzieli "dzieńdobry... eee... nie...". Grzebali w walizce ze śrubokrętami...

Więc mogliśmy ruszyć na poszukiwania bo goście byli w pewnym momencie tak spękani, że zebrali śrubokręty i poszli do domu. Swoją drogą niezła pasja. "Ej chodź, pokażę Ci moje śrubokręty".

A dalej szło jak po sznurku. Od etapu do etapu. Finał nie rozczarował i przywodzi na myśl jedną z moich skrzynek;).

Bardzo mi się podobało. W finale się nie uświniłem prawie wcale. Było super!

Dziękuję! Jak najbardziej mój patronat do skrzynki zostaje udzielony:).